Inwestować w reklamę, czy postawić na content marketing – oto jest pytanie!
Co raz częściej mówi się, że tradycyjna promocja przegrywa z nowoczesnym podejściem do potencjalnych klientów i jest w tym sporo racji. Wystarczy przypomnieć sobie niekończące się bloki reklamowe w telewizji podczas trwania filmu lub serialu. Sama obecność promocyjnej wstawki nie byłaby taka zła i w przypadku emisji dwóch lub trzech spotów mogłaby nawet zaciekawić widza. Sytuacja ma się jednak zupełnie inaczej jeśli bloki te są notorycznie wydłużane z korzyścią dla telewizji (więcej reklam = więcej pieniędzy) – i tylko telewizji! Gdy zniecierpliwiony widz zmienia kanał to paradoksalnie producent może na takiej reklamie (często wykupionej za słone pieniądze) tylko stracić.
Analogiczną zależność widzimy w Internecie. W 2015 roku wskaźnik blokowania reklam wzrósł o 41%
Poza natręctwem wszechobecnych reklam, negatywnie odbierane są też przedstawiane w nich same superlatywy, co automatycznie zapala lampkę podejrzliwości w naszych głowach. Świadomość konsumencka ciągle rośnie, co łatwo zaobserwować na przykładzie wyszukiwania informacji o produktach chociażby na forach i blogach. Wolimy po prostu poprosić znajomych o poradę niż polegać na informacjach zawartych w reklamach.
Prawda jest jednak taka, że to tradycyjne formy promocji w dalszym ciągu trafiają do największych grup konsumentów. To z tego powodu wiele firm mimo wszystko decyduje się na tego typu promocję. Reklama to zebrane w pigułce “ohy i ahy” na temat produktu, które mają napędzić sprzedaż.
W przypadku content marketingu utarło się, że powinien on edukować i dostarczać wartościowych informacji o marce. Z tego względu, że marka podaje na tacy wiarygodny przekaz, to konsumenci chętniej okazują wdzięczność (patrz: psychologia społeczna – reguła wzajemności). To nic, tylko budowanie poczucia lojalności. Dodatkowo, content marketing często bazuje na atrakcyjnej formie, w związku z tym odbiorcy chętnie zapoznają się z informacjami prezentowanymi na blogach, infografikach, czy filmach video producentów (albo we wszystkich formach na raz – i ze względu na tę różnorodność właśnie, tak łatwo zainteresować przekazywanymi treściami).
I wbrew pozorom nie jest to wcale młode zjawisko. Jak się okazuje, już w 1895 roku John Deere zamieścił w magazynie „The Furrow” artykuł edukujący rolników w zakresie nowoczesnych technologii, pozwalających na usprawnienie pracy i zwiększenie zysków. Czytelnicy mocno wzięli sobie do serca rady, a sprzedaż sprzętu po publikacji wzrosła automatycznie pomimo tego, że w artykule nie znalazło się ani jedno, czysto reklamowe zdanie. Dopiero w 1996 roku zjawisko to określono content marketingiem.
Uspokajamy: za reklamą nie ciągnie się tylko widmo porażki 😉
W obu przypadkach istotna jest grupa docelowa i to z myślą o niej powinniśmy dobierać nośniki reklamowe.
A według Ciebie kto wygrywa starcie gigantów – content marketing czy reklama?