Kiedy myślimy o projektowaniu strony internetowej, pierwsze co przychodzi do głowy to grafika, układ, może kolorystyka. Rzadziej zwracamy uwagę na to, co… piszemy. A to błąd, bo odpowiednio dobrane słowa – czyli tzw. UX writing – potrafią zdziałać więcej niż najładniejsze grafiki.
UX writing to tworzenie treści użytkowych, które pomagają użytkownikowi poruszać się po stronie, aplikacji czy sklepie internetowym. To wszystkie te krótkie komunikaty, które widzisz: przyciski, komunikaty błędów, podpowiedzi w formularzach czy nagłówki sekcji. Ich zadaniem nie jest sprzedaż – to zadanie copywritingu sprzedażowego – ale prowadzenie użytkownika, dawanie mu pewności, że jest „na dobrej drodze”.
Dobry UX writer to trochę jak przewodnik w muzeum. Nie zasypuje cię informacjami, tylko mówi to, co najważniejsze, w odpowiednim momencie. Jasno, zwięźle i z wyczuciem. Zamiast „Wystąpił błąd w przetwarzaniu formularza”, lepiej napisać: „Ups! Coś poszło nie tak. Spróbuj ponownie albo odśwież stronę”. Brzmi przyjaźniej – użytkownik ma czuć się pewnie, nie sfrustrowany.
W 2025 roku UX writing zyskuje na znaczeniu, szczególnie w kontekście mobile-first i rosnących oczekiwań użytkowników. Coraz częściej teksty są testowane w A/B testach – sprawdzamy, czy „Zarejestruj się” konwertuje lepiej niż „Dołącz teraz”. I często zaskakuje nas, jak ogromne różnice potrafią wywołać zaledwie dwa-trzy słowa.
Warto też pamiętać o inkluzywności – czyli tak formułować treści, by były zrozumiałe dla wszystkich, niezależnie od poziomu wiedzy czy ograniczeń poznawczych. Prosty język, unikanie żargonu, jednoznaczne komunikaty – to wszystko buduje pozytywne doświadczenie użytkownika (tzw. user experience).
Jeśli prowadzisz stronę swojego biznesu, przejrzyj wszystkie teksty interfejsu: formularze kontaktowe, koszyki zakupowe, instrukcje. Sprawdź, czy prowadzą użytkownika jak po sznurku – a jeśli nie, może czas zaprosić UX writera na pokład.